Śpiewanie pieśni powstańczych w 77. rocznicę Powstania Warszawskiego - 2 sierpnia 2021
W Parku Żywiciela na Żoliborzu odbyło się 2 sierpnia 2021 wspólne śpiewanie pieśni powstańczych w 77. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Wykonawcami byli: Kapela Sztajer i Grupa Retro Sawa, w której wystąpili Dyrygenci Chóru Amici Canentes: Ilina Sawicka (śpiew i recytacje poezji) oraz Jerzy Sawicki (akompaniament i recytacje). Licznie zgromadzeni uczestnicy uroczystości, wśród nich chórzyści Amici Canentes, otrzymali program ze słowami wykonywanych utworów. Dziękujemy naszym Dyrygentom za zaproszenie nas do wspólnego śpiewania wzruszających pieśni powstańczych. Organizatorzy uhonorowali uczestnika Powstania Warszawskiego, przybyłego na uroczystość. (M.L.)
Warsztaty w Szklarskiej Porębie Anno Domini 2021 03-10 lipca
Warsztaty w Szklarskiej odbyły się po raz piąty. Ja przyjechałam pierwszy raz. Już bliskość naszego hotelu o dumnej nazwie Królowa Karkonoszy od stacji (ok. 200 m) wprawiła mnie w dobry humor. Nie trzeba było brać taksówki, a waliza duża i jeszcze do tego rower syna, który ze mną przyjechał.
Otoczenie Królowej jest przyjazne turystom. Trawiaste boiska, widok na góry i odległość od centrum gwarantująca spokój. Oczywiście ten spokój już następnego dnia artystycznie zakłóciliśmy śpiewami przy ognisku, wzbudzając poklask innych gości. W trakcie ogniska o godz. 22 przywitaliśmy naszych wspaniałych dyrygentów Ilinę i Jerzego Sawickich ludową pieśnią „Oj, nasi jadą”, której właśnie oni nas nauczyli. Radości było sporo, bo oto naprawdę zaczynały się warsztaty.
Następne dni to próby przed wtorkowym śpiewaniem podczas wieczornej mszy w kościele u franciszkanów (pieśni religijne), a po nabożeństwie na placu przy świątyni zaprezentowaliśmy pieśni w różnych językach, pełne humoru i zabawy, co zaakceptowali sympatyczni zakonnicy, a zwłaszcza ojciec Witold, świetnie bawiący się wraz z publicznością przy piosence o świerszczu.
Wśród publiczności, licznej jak na tę porę, znajdowała się profesor Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, pani Ewa Marchwicka, promotorka naszej dyrygentki Iliny Sawickiej, akompaniującej tym razem pięknie na harfie. Dyrygował nami Jerzy, prowadząc oba koncerty i towarzysząc nam na różnych instrumentach.
W czwartek bowiem wystąpiliśmy w centrum Szklarskiej Poręby na skwerze nieodżałowanej radiowej Trójki z rozszerzoną częścią świecką. Zakończyliśmy występ piosenką „Warszawa da się lubić” z wtrąconym tekstem „I Szklarska da się lubić”, co wywołało entuzjazm widzów.
Profesor Marchwicka gratulowała nam występu, podkreślając nasz kontakt z publicznością i obycie z mikrofonem.
Należy wspomnieć, że pani Profesor brała udział w jednej z prób i było to ogromne przeżycie dla nas wszystkich. Zrozumieliśmy, co to znaczy wspaniała pedagog chóralna, mistrzyni nad mistrzyniami.
Lecz nie samym śpiewaniem żyliśmy. Bo też wędrowaliśmy przez Karkonosze i Góry Izerskie w zależności od możliwości fizycznych. W poniedziałek po próbie zajechaliśmy do huty szkła, przyglądając się produkcji tamtejszych wyrobów, które nabywaliśmy. Później obejrzeliśmy odłamki skał w Chacie Walońskiej i ruszyliśmy górskim wąwozem szumiącej Szklarki, która wkrótce spadała pięknym wodospadem. Następnie rączo wspięliśmy się, by podziwiać skałę zwaną Chybotkiem. Iza B. i Leszek (nasz główny organizator turystyki) wleźli na chyboczącą się skałę, którą inni próbowali podtrzymywać, by śmiałkowie nie spadli. Nieopodal mogliśmy zachwycić się rozległą panoramą Sudetów z miejsca o nazwie Złoty Widok.
Kolejna górska wycieczka to wjazd kolejką na Szrenicę (po drodze spadły dwie czapeczki, m.in. Iliny, ozdabiając trawę pod wyciągiem). Część chórzystów poszła ze szczytu na Śnieżne Kotły, opalając się do czerwoności w prażącym słońcu, a część wróciła cienistymi lasami, oglądając po drodze wspaniały wodospad Kamieńczyk. Ten spacer wspominam ciepło, gdyż o dziwo prowadziliśmy po drodze egzystencjalne rozważania, co sprzyja pogłębianiu wzajemnych relacji.
W innych wycieczkach górskich nie brałam udziału (Wyprawa na Wysoki Kamień i do Jakuszyc), stąd nie potrafię o nich nic napisać, lecz zdjęcia mnie zastąpią z nawiązką.
Byliśmy także w Czechach. Zwiedziliśmy kilka miejsc, nie zważając na siąpiący deszcz. Fotografowaliśmy się pod lwami w Hejnicach, nim zwiedziliśmy pobliską Bazylikę z cudowną figurką Maryi. Wcześniej po drodze oglądaliśmy największą beczkę w Europie, w której mieścił się sporawy zajazd. Najciekawszy obiekt, zamek we Frydlancie powitał nas rzęsistym deszczem i czekając przed wejściem, ja przynajmniej wyobraziłam sobie, co czuł filmowy Jurand stojąc u bram Zamku Krzyżackiego w Szczytnie. Lecz wnętrze zamku pełne wspaniałych obrazów i sprzętów wynagrodziło oczekiwanie. W kaplicy odśpiewaliśmy „Alleluja, chwalcie Pana...”, wprowadzając w osłupienie i podziw czeskiego przewodnika świetnie władającego językiem polskim. W kolejnym mieście, Libercu, zwiedziliśmy nieduży, lecz znakomicie urządzony ogród botaniczny oraz staromiejski Rynek z bogatym, eklektycznym Ratuszem.
Po powrocie został nam już tylko dzień na kolejną próbę z nową ludową pieśnią i na wieczór pożegnalny w naszej sali prób (padało). Szefowa Jola Sikorska-Lis podziękowała współorganizatorom warsztatów i naszym wspaniałym, kochanym dyrygentom. Złożyliśmy też imieninowe życzenia Halince i Ani. Trzy Izy wraz z dyrygentami, Leszkiem i Karolem odśpiewały pieśń Cohena. A potem tańczyliśmy i śpiewaliśmy, śpiewaliśmy, śpiewaliśmy…
Sobota to dzień pożegnania Szklarskiej Poręby…
Czy w przyszłym roku pojedziemy tam znów?
Iza Gac