Pod patronatem Jego Magnificencji Rektora Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się w dniu 30 marca 2014 roku w Bibliotece UW przy ul. Dobrej 56/66 uroczystość z okazji 10-lecia Akcji "Książka z rekomendacją". Organizatorem był Klub Absolwentów UW i Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie.

Akcja "Książka z rekomendacją" ma na celu ułatwić studentom UW zapoznanie się z najnowszymi osiągnięciami myśli polskiej i światowej. W czasie trwania akcji, w której biorą udział głównie członkowie Klubu Absolwentów UW, zakupiono do zbiorów BUW ponad 730 książek polskich i zagranicznych o wartości 58,5 tys. zł.

Obecny na uroczystości Prorektor UW prof. dr hab. Alojzy Z. Nowak podkreślił rolę i znaczenie trwającej już 10 lat Akcji „Książka z rekomendacją”, a także wagę i potrzebę więzi absolwentów z uczelnią. Dyrektor BUW, dr hab. Jolanta Talbierska podsumowała dotychczasowe efekty tej ważnej dla studentów inicjatywy. W wystąpieniach zwrócono uwagę na potrzebę konserwacji zbiorów specjalnych, na którą można przekazać darowiznę. W dalszej części zaprezentowano obiekty wymagające konserwacji z Gabinetu Starych Druków Biblioteki Uniwersyteckiej.

Uroczystość uświetnił koncert Chóru Amici Canentes pod dyr. Zuzanny Kuźniak.

Było to dla nas, absolwentów Uniwersytetu, kolejne ważne wydarzenie, mające związek z uczelnią. Zaproszenie Chóru do udziału w spotkaniu było nie tylko okazją do zacieśnienia więzi z naszą Alma Mater, ale także możliwością czynnego udziału w jej życiu kulturalnym. Dyrekcji Biblioteki oraz Klubowi Absolwentów, kierowanym przez Panią Martę Piasecką, składamy słowa podziękowania za pamięć i bliski kontakt z nami. Dzięki współpracy z Klubem Absolwentów i Towarzystwem Przyjaciół UW, kierowanym przez Pana prof. dr hab. Piotra Roniewicza, Chór Amici Canentes występował kilkakrotnie w Pałacu Kazimierzowskim przed czwartkowymi wykładami TPUW. W ciągu 13 lat działalności daliśmy na Uniwersytecie sześć koncertów - w Pałacu Potockich, Pałacu Kazimierzowskim, a w 2012 roku w Ogrodach BUW z okazji Dnia Absolwenta i warszawskich Laurealiów.

W gmachu Biblioteki UW nasz Chór wystąpił po raz pierwszy. Wcześniej braliśmy udział w odbywających się tu koncertach Chóru Akademickiego UW, będąc czasem także ich współorganizatorami.

Warto przypomnieć, że niemal 15 lat temu, w grudniu 1999 roku, a więc jeszcze na kilka miesięcy przed zarejestrowaniem Towarzystwa Przyjaciół Chóru UW (powstało w kwietniu 2000), jako byli chórzyści UW zostaliśmy zaproszeni przez Zarząd Chóru Akademickiego na koncert, podczas którego Chór UW pod dyr. Szymona Paczkowskiego wykonał słynne "Weinachts Oratorium" Jana Sebastiana Bacha, z towarzyszeniem Orkiestry Marka Toporowskiego "Concerto Polacco". Koncert odbywał się właśnie w tym nowym, niedawno otwartym gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej przy ul. Dobrej. Słusznie zauważono, że dzięki tej Bibliotece Powiśle zmieniło wygląd tej części Warszawy. Wrażenie było niesamowite - uderzał rozmach architektoniczny wnętrza i rozświetlona ogromna przestrzeń, pełna nowoczesnych konstrukcji i katalogów książek. W naszych studenckich czasach korzystaliśmy z katalogów i zbiorów gromadzonych na niezbyt dużej powierzchni w BUW-ie przy Krakowskim Przedmieściu, co miało też dobre strony – panował tam kameralny, ciepły nastrój, który pozostawił nostalgiczne wspomnienia. Nowy gmach Biblioteki przy ul. Dobrej stanowił duży kontrast, a jednocześnie budził podziw dla triumfu nowoczesnych rozwiązań.

Znakomite wykonanie – w tej oryginalnej scenerii - oratorium Bożonarodzeniowego Bacha przez Chór Akademicki zrobiło na słuchaczach duże wrażenie. Nasze bliższe kontakty z młodym Chórem trwały już od pewnego czasu - łączyliśmy siły, by wspólnie zorganizować i uczcić zbliżający się Jubileusz 80-lecia Chóru UW. Ale wtedy zaczynały się także wzajemne bliższe związki różnych pokoleń chórzystów. Połączyły nas na nowo - z jednej strony - wspólne korzenie i wspomnienia lat studenckich w Chórze, a z drugiej - równie miłe przeżycia podczas obecnych muzycznych spotkań, organizowanych przez Chór uniwersytecki.

Wspomniany grudniowy koncert Chóru UW odbywał się w roku otwarcia nowej Biblioteki. Uroczystości jej poświęcenia w dniu 11 czerwca 1999 roku dokonał Papież Jan Paweł II, który m.in. powiedział wówczas: "Biblioteka jest (...) skarbnicą piśmiennictwa, przez które człowiek wyraża swój zamysł twórczy (...), znajomość świata i ludzi (...). Biblioteka jest (...) szczególną świątynią twórczego ducha ludzkiego." W tym miejscu także 15 czerwca 2001 roku prezydent USA George W. Bush wygłosił przemówienie do społeczności Uniwersytetu i mieszkańców Warszawy, które było najważniejszym z wystąpień wygłoszonych w czasie jego podróży po Europie.

Nasza uroczystość i towarzyszący jej koncert muzyki chóralnej odbywały się zatem w szczególnym miejscu. Na spotkanie dotarli - mimo maratonu sportowego i problemów z komunikacją - członkowie Towarzystwa Przyjaciół Chóru UW. Koncert składał się z trzech części. W pierwszej wykonaliśmy dwa utwory dawne z okresu polskiego renesansu - Psalm 47 Mikołaja Gomółki "Kleszczmy rękoma" i "Kryste, dniu naszej światłości" Wacława z Szamotuł, oraz "Exultate Deo" Alessandra Scarlattiego, włoskiego kompozytora epoki baroku i "Kom" współczesnej kompozytorki szwedzkiej Moniki Aslund. W drugiej części Chór zaśpiewał trzy staropolskie piosenki anonimowych kompozytorów z XVII i XVIII wieku, mające charakter miłosnych madrygałów. W ostatniej części wykonaliśmy pięć utworów kompozytorów obcych: staroangielską pieśń z XVI wieku "Greensleeves"; "Cucu, cucu!" Juana del Enciny - hiszpańskiego kompozytora doby renesansu; "El grillo" flamandzkiego kompozytora Josquina Desprez; "Il est bel et bon" Pierre’a Passereau, renesansowego kompozytora francuskiego, kończąc występ anonimowym madrygałem francuskim z XVI wieku - "Tourdion" i pieśnią afrykańską "Siyahamba" na bis.

Miejsce koncertu przypominało przesłanie tego spotkania. Jak powiedział w XVII wieku Jan Amos Komeński, czeski pedagog i filozof - "Kto się o mądrość ubiega, ten księgi miłować winien nad srebro i złoto". A współcześnie Umberto Eco napisał, że "kto czyta książki, ten żyje podwójnie".

Ponieważ miałam przyjemność zapowiadać ten koncert, wspomniałam o potrzebie naszych kontaktów i bliskich więzi z Uniwersytetem, a także o niektórych dokonaniach Towarzystwa Przyjaciół Chóru UW, w tym - opracowaniu przez nas i wydaniu w 2001 roku monografii „Gaudeamus. 80 lat Chóru Akademickiego Uniwersytetu Warszawskiego”, która z pewnością jest w zbiorach BUW, oraz utrwaleniu na płytach nagrań archiwalnych Chóru uniwersyteckiego i przekazaniu ich do Muzeum UW.

Mamy bowiem świadomość, że warto ocalić od zapomnienia idee i wartości, będące istotną częścią naszych biografii, a także stanowiące cząstkę historii naszej Uczelni, która w 2016 roku będzie obchodzić 200-lecie istnienia. Hasło i logo już wybrano: „UW: Dwa stulecia. Dobry początek”. Na Uniwersytecie pojawił się też - widoczny nad attyką jednego z budynków – specjalny licznik, odliczający dni do Jubileuszu. W przeciwieństwie do wzrastającej tendencji licznika długu publicznego przy Rondzie Dmowskiego - licznik uniwersytecki z każdym dniem maleje.

Maria Laskowska

To był nadzwyczajny koncert. Tradycyjnie, od wielu już lat przygotowujemy doroczny występ naszego chóru Amici Canentes w sali koncertowej Uniwersytetu Muzycznego przy ulicy Okólnik w Warszawie zapraszając wszystkich członków i sympatyków naszego Towarzystwa i warszawiaków, aby wspólnie posłuchać naprawdę dobrej muzyki.

Ale takiego koncertu jak tegoroczny nigdy dotąd nie było. Śpiewaliśmy tego dnia także dla naszej zacnej Jubilatki, Pani Ireny Matuszelańskiej, która w maju obchodzi 100-lecie urodzin. Pani Irena jest ostatnią już chórzystką pamiętającą czasy sprzed drugiej wojny światowej, gdy chór Uniwersytetu Warszawskiego nosił miano Akademickiego Koła Muzycznego "LIRA". Pani Irena, wówczas studentka wydziału biologii UW, śpiewała w tym chórze przez kilka lat, aż do pamiętnego roku 1939, który nagle przerwał studentom nie tylko naukę, ale także marzenia o interesującej pracy i karierze zawodowej.

Pani Irena, urodzona i wychowana w Warszawie, ukończyła szkołę średnią w centrum stolicy, przy ulicy Brackiej, zaś do połowy lat 30-tych mieszkała wraz z rodziną przy ulicy Zielnej. Po niespodziewanej śmierci ojca, matka wraz z czwórką dzieci przeniosła się na Pragę, gdzie mieszkała jej siostra, a ciotka Pani Ireny. Tu spędziły razem lata wojny i okupacji, stąd także Pani Irena chodziła na wykłady zaraz po zakończeniu wojny, kiedy to podjęła studia, tym razem już na drugim wydziale, a mianowicie na medycynie. Zajęcia odbywały się wówczas na Grochowie, w szkole przy ulicy Boremlowskiej, gdzie zorganizowano także szpital, więc studenci mieli jednocześnie na miejscu zajęcia praktyczne.

Po ukończeniu kursu podstawowego, Pani Irena zdecydowała się na specjalizację na mało wówczas popularnym kierunku, jakim była neurologia. Zdobyła nie tylko specjalistyczną wiedzę, ale również tytuł doktorski i przez całe długie życie zawodowe pracowała jako neurolog najpierw w szpitalu w Pruszkowie, potem w Instytucie Neurologii w Warszawie, a wreszcie przez wiele lat kierowała Oddziałem Neurologii Szpitala Grochowskiego. Tu współpracowała ściśle z żoną profesora Jana Nielubowicza, również lekarzem - neurologiem. Do dziś utrzymuje kontakt z ich synem, który poszedł śladem rodziców i także jest znanym specjalistą. To byli nie tylko koledzy po fachu, ale również najbliżsi przyjaciele Pani Ireny, których traktowała zawsze jak własną rodzinę.

Od blisko 60-ciu lat Pani Irena mieszka na Saskiej Kępie. Nie założyła własnej rodziny, ale miała duże grono oddanych przyjaciół i znajomych, którzy zawsze mogli na Nią liczyć. Niewielu już ich jednak pozostało. Nadal utrzymuje z nimi kontakt interesując się ich losem i wspierając w razie potrzeby.

Kiedy powołaliśmy do życia Towarzystwo Przyjaciół Chóru Uniwersytetu Warszawskiego, udało się nam odnaleźć czworo członków przedwojennego chóru uniwersyteckiego. Byli to: Katarzyna Małecka, Anna Bakalarska-Fijałkowska, Tadeusz Chrostowski i Felicja Woźniak-Bylicka. Pani Felicja wskazała nam jeszcze jedną osobę, z którą utrzymywała kontakty, a była nią właśnie Pani Irena Matuszelańska. Odtąd obie Panie brały udział w naszych uroczystościach jubileuszowych i koncertach chóru. Pozostałe osoby utrzymywały jedynie sporadyczny kontakt, wkrótce też odeszły z grona żyjących. W ubiegłym roku pożegnaliśmy także Panią Felicję. Została już tylko Pani Irena.

To jej zadedykowaliśmy tegoroczny, kwietniowy koncert, na który przyjechała ze swoją opiekunką, Panią Halinką. Koncert rozpoczął się od życzeń i gratulacji. Złożyła je w imieniu Towarzystwa Barbara Szlachetko, prezes TPChUW, która odczytała list gratulacyjny i przekazała go Jubilatce wraz z koszem kwiatów (wręczał go Gienio Melech). Bukiet kwiatów wraz z życzeniami, podpisanymi przez Burmistrza Dzielnicy Praga-Południe Tomasza Kucharskiego, przekazała przedstawicielka Burmistrza, Pani Iwona Kaczorowska. Chór odśpiewał Pani Irenie gromkie "Vivat!"

Będąc w bliskim kontakcie z zacną Jubilatką, od wielu już lat podziwiam Jej doskonałą kondycję, pamięć, zainteresowanie wydarzeniami w kraju i na świecie, a także nieustającą chęć poznawania i dzielenia się swoimi myślami, wiedzą i doświadczeniem. Jest przemiłą rozmówczynią i doskonałą gospodynią. Zawsze sama przygotowuje herbatę i nakrywa do stołu, chodzi też po zakupy, nie tylko do najbliższego sklepu, ale również do znanych sobie marketów, bo tam ma swoje ulubione stoiska i wypróbowane towary.

W domu hoduje mnóstwo kwiatów, a od wiosny do późnej jesieni chodzi na działkę swego znajomego, który oddał jej we władanie kilka grządek, gdzie sieje i pielęgnuje warzywa oraz kwiaty. Dba też o zieleń i estetykę przed swym blokiem. Podziwiam Ją za Jej światły umysł i niezwykłą pogodę ducha, bo Pani Irena nigdy nie narzeka, a tylko czasami stawia pytanie: "dlaczego to ja właśnie żyję tak długo?". Myślę, że będę wyrazicielką wszystkich, którzy podczas tego niezwykłego koncertu śpiewali dla Pani Ireny, jeśli powiem, że to wspaniałe zrządzenie losu, że poznaliśmy się i od tylu lat jesteśmy razem.

Elżbieta Jędrych

Chór Amici Canentes pod dyr. Zuzanny Kuźniak uczestniczył w VIII edycji Festiwalu Varsovia Cantat, organizowanym od 2005 roku przez członków i sympatyków Towarzystwa Śpiewaczego Lira, we współpracy z Agencją Artystyczną Melody. W festiwalu wzięło udział 18 zespołów z dziewięciu krajów: Polski, Łotwy, Estonii, Indonezji, Macedonii, Słowenii, Rumunii, Rosji i Szwecji. Międzynarodowemu jury, w skład którego wchodziły wybitne osobistości światowej chóralistyki, przewodniczył prof. Romuald Twardowski. 

Oprócz prezentacji utworów konkursowych w sali koncertowej Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina, można było posłuchać koncertów w wykonaniu przybyłych na festiwal zespołów w kilku warszawskich kościołach, m.in. w Kościele św. Anny, w Katedrze Polowej Wojska Polskiego i w Kościele Św. Krzyża. Przesłuchania konkursowe odbywały się w czterech kategoriach. Chór Amici Canentes występował w kategorii Chóry mieszane - dorośli i wykonał cztery utwory: Cantilenę Erlanda von Kocha, Modlitwę, gdy dziatki spać idą Wacława z Szamotuł, Laudate Dominum Stanisława Moryto i Pragną ocki w opr. Stanisława Wiechowicza. Podczas koncertu galowego zaśpiewaliśmy utwór Kom! współczesnej kompozytorki szwedzkiej Moniki Aslund. Główne nagrody zdobyły zespoły chóralne z Indonezji i Słowenii. 

Po warszawskim festiwalu pozostają miłe wspomnienia i refleksje. Muzyka chóralna nadal przyciąga amatorskie zespoły z całego świata, które - co ciekawe - coraz częściej sięgają po nowatorskie, barwne i pełne ekspresji formy wizualne. Wzbogacają one występy o elementy widowiskowe i pozwalają nawiązać bliższy kontakt ze słuchaczami. Jest to swego rodzaju wyzwanie dla dotychczasowych form wykonywania muzyki chóralnej. 

Przypomina mi się nasze nowatorskie wykonanie motetu Bacha Jesu Meine Freude w Chórze Akademickim UW z okazji jego 50-lecia w 1971 roku - po raz pierwszy z akompaniamentem instrumentalnym (orkiestry PWSM). Byliśmy wzruszeni do łez uzyskanym efektem i usatysfakcjonowani poziomem wykonawstwa, ale także bardzo śmiałą wówczas interpretacją barokowego utworu, który wcześniej śpiewaliśmy wyłącznie a cappella. Dlatego tak istotne są dla nas, ówczesnych wykonawców, nagrania archiwalne naszych dawnych koncertów (wyłącznie dla domowego użytku i radości duszy). 

Różnorodność prezentacji utworów podczas tegorocznego festiwalu Varsovia Cantat zasługuje w moim odczuciu na uwagę dlatego, że nowatorskie formy i efekty sceniczne szły w parze z wysokim poziomem muzycznego wykonawstwa. Chór Amici Canentes pod dyrekcją Zuzanny Kuźniak w utworze Moniki Aslund podczas galowego koncertu nawiązał do tej konwencji pewną lekkością interpretacji i dość otwartą formułą. Istotne wartości i obiecujące perspektywy mają nawiązane podczas festiwalu bezpośrednie kontakty z innymi zespołami. Aktywne uczestnictwo w tym muzycznym wydarzeniu było dla nas ważnym duchowym przeżyciem. 

Maria Laskowska

Załączamy dyplom oraz zdjęcia z Sali Koncertowej i ze spotkania w Hawirze.
Autorzy zdjęć: Edward Capała, Hanna Bulska, Maria Laskowska

Na zaproszenie Centrum Kultury Samorządu Rejonu Solecznickiego Chór Amici Canentes pod dyr. Zuzanny Kuźniak przebywał w dniach 1-3 czerwca 2012 na Litwie. Celem wyjazdu był udział naszego chóru w I Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Chóralnej w Ejszyszkach, w którym uczestniczyło 27 zespołów z Litwy, Łotwy, Białorusi i Polski. Wspierali nas swą obecnością członkowie i sympatycy Towarzystwa, nie śpiewający aktualnie w chórze. Festiwal odbywał się w XIX-wiecznym Kościele pw. Wniebowstąpienia Pańskiego w Ejszyszkach. Zgodnie z regulaminem każdy z zespołów prezentował cztery utwory. Nasz chór wykonał "Modlitwę" Wacława z Szmotuł, "Bogorodice Diewo" Siergieja Rachmaninowa, "Cantilenę" Erlanda von Kocha i ludową pieśń "Pragną ocki" w opr. Stanisława Wiechowicza. Podczas uroczystej Mszy św. z udziałem lokalnych władz odbyło się wspólne wykonanie pieśni przygotowanych przez wszystkie zespoły ("Gaude Mater Polonia", "Canticorum jubilo" Haendla, "Ave verum" Mozarta i kilku innych utworów). Na zakończenie festiwalu organizatorzy zaprosili uczestników na spotkanie i bankiet w siedzibie lokalnej Szkoły Muzycznej. Otrzymaliśmy dyplom, statuetkę i festiwalowe pamiątki, symbolizujące pełne uroku Ejszyszki, wypełnione muzyką chóralną.

Równocześnie 3 czerwca w pobliskich kościołach odbywały się koncerty towarzyszące festiwalowi. Nasz chór został zaproszony do Kościola św. Anny w Jaszunach, gdzie zaśpiewaliśmy kilka psamów podczas nabożeństwa, a następnie wykonaliśmy po Mszy koncert, który został przyjęty przez słuchaczy bardzo serdecznie. "Słuchając pieśni chóru poczułem się jak w niebie wśród śpiewających aniołów" - to słowa Księdza Proboszcza, które pozostaną w naszej pamięci jako miłe wspomnienie z koncertu w Jaszunach. Po wykonaniu wspólnej fotografii zaproszono nas do Domu Kultury, gdzie przy kawie i słodyczach można było dowiedzieć się więcej o życiu mieszkańców i sukcesach lokalnego zespołu, który często występuje w Polsce. Dla gościnnych Pań z Dyrekcji ośrodka zaśpiewaliśmy "Vivat", następnie "Maki", "Dunaja" i kilka innych utworów z naszego repertuaru.

Oprócz miłych wrażeń koncertowych z Ejszyszek i Jaszun rekompensatą za trudy podróży i wczesne pobudki były walory turystyczne wyjazdu, do których należy w pierwszej kolejności zwiedzanie wileńskiej Starówki, ze słynną w świecie Ostrą Bramą, uniwersytetem, katedrą i innymi perłami architektury. Warto pamiętać, że cenny zespół obiektów zabytkowych Wilna jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Mimo chłodu (było tego dnia zaledwie 6 stopni) zwiedziliśmy najważniejsze obiekty.

Po Wilnie, Ejszyszkach i Jaszunach czekała nas w drodze powrotnej jeszcze jedna atrakcja: malowniczo położone Troki i XIV-wieczny zamek - jedyny w Europie Wschodniej zamek na wyspie, będący pozostałością dawnej świetności miasta. Znajduje się tu obecnie Muzeum Zamku Trockiego. Ciekawym miejscem w Trokach jest ulica Karaimska, z domami Karaimów, których do dziś mieszka tu około dwustu. Zgodnie z tradycją każdy dom ma trzy okna wychodzące na ulicę - jedno dla Boga, drugie dla Witolda (który sprowadził Karaimów na Litwę) i trzecie dla domowników. Otoczone czterema jeziorami Troki są miastem niepowtarzalnym, określanym jako miasto na wodzie, trochę na podobieństwo Wenecji.

Poza przeżyciami duchowymi podczas 3-dniowego pobytu na Litwie była możliwość poznania osobliwości regionalnej kuchni, do których należą kibiny (duże nadziewane pierogi) oraz mięsno-ziemniaczane kartacze, o których z sentymentem opowiadali Helenka i Władzio. W wielu z nas pozostanie też na długo smakowite wspomnienie ciemnego litewskiego chleba.

Maria Laskowska
Załączamy dyplom i zdjęcia z wyjazdu.
Autorami zdjęć są: Stefan Gniazdowski, Maria Laskowska i Urszula Capała

Panią Irenę, która śpiewała w chórze Uniwersytetu Warszawskiego w latach 30-tych, poznaliśmy poprzez jej koleżankę, także chórzystkę, Felicję Woźniak-Bylicką. Było to już po jubileuszu 80-lecia chóru, stąd też jej nazwisko nie zostało odnotowane na kartach wydanej wówczas monografii naszego zespołu. Ponieważ jednak panie utrzymywały od lat stały kontakt ze sobą, bardzo się ucieszyły kiedy mogły uczestniczyć w koleżeńskich spotkaniach a także koncertach organizowanych zarówno przez nasze Towarzystwo jak i „młody” chór działający aktualnie przy Uniwersytecie Warszawskim.

Mimo zaawansowanego wieku, zarówno pani Felicja, jak i pani Irena, chętnie spotykały się z nami, nawiązując nawet bliskie kontakty osobiste z wieloma z nas i darząc nas autentyczną sympatią. Niestety, pani Felicji już nie ma wśród nas. Dołączyła do grona czterech innych, przedwojennych chórzystów, których udało się nam odszukać gdy odtwarzaliśmy historię zespołu. Pozostała jedynie pani Irena, ostatnia spośród przedwojennych chórzystek.

Pani Irena urodziła się w Warszawie 11 maja 1913 roku i tu studiowała na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego śpiewając jednocześnie w sopranach zespołu chóralnego noszącego wówczas nazwę Akademickie Koło Muzyczne „LIRA”. Całe jej długie życie związane jest ze stolicą. Mieszkała z rodzicami i rodzeństwem (dwóch braci i siostra) na ulicy Zielnej, a więc w samym śródmieściu. Tuż przed wojną, po nagłej śmierci ojca, przeprowadziła się na Pragę, gdzie, przy ulicy Targowej, mieszkała jej ciotka. Tam spędziła lata wojny i okupacji, w kamienicy u zbiegu Targowej i Kijowskiej. Po wojnie, już jako magister biologii, podjęła studia medyczne interesując się szczególnie neurologią. W tej dziedzinie zdobyła specjalizację i tytuł doktorski. Przez całe życie zawodowe związana też była z Instytutem Neurologii, początkowo w Pruszkowie, a potem w Warszawie, przy ul. Sobieskiego. W ostatnim okresie kierowała Oddziałem Neurologii Szpitala Grochowskiego.

Szczególnie bliski kontakt nawiązała z dwiema naszymi chórzystkami: Marzeną Grabiszewską-Gryka i Madzią Iżykowską. Ja także, choć nie tak często, jak moje koleżanki, starałam się odwiedzać panią Irenę podziwiając za każdym razem jej żywy temperament, doskonałą kondycję fizyczną i pamięć oraz zainteresowanie jakie przejawiała wszystkim co się dzieje nie tylko w jej najbliższym otoczeniu.

Uczestniczyłam w jej 98 urodzinach, w maju roku ubiegłego, a w tym roku w dniu 11 maja spotkałyśmy się znowu, aby świętować niezwykłą datę – 99 urodziny. Wybrałyśmy z tej okazji do Ogrodu Botanicznego, a pogoda nam wyraźnie sprzyjała bo było wyjątkowo ciepło, a nawet upalnie, a w ogrodzie oszałamiająco pachniały bzy i rozkwitały pierwsze kwiaty na krzakach rododendronów. Podczas spaceru pani Irena bezbłędnie nazywała wszystkie rośliny rosnące na niezliczonych grządkach i klombach, a ja z Marzeną czułyśmy się jak uczennice na niezwykłej lekcji biologii.

Elżbieta Jędrych