Drukuj
Odsłony: 3217

W sobotę 9 stycznia zorganizowaliśmy spotkanie noworoczne w siedzibie gościnnego Towarzystwa Polsko-Szwedzkiego przy ul. Senatorskiej. Najpierw pojawiali się chórzyści, ponieważ Pani Dyrygent Ilina Sawicka zarządziła przed spotkaniem próbę. Chcieliśmy bowiem dla miłych gości dać krótki koncert kolędowy. Każdy pojawiał się taszcząc ze sobą jakiś przysmak przygotowany na „stół szwedzki” – a to owoce, a to sałatkę, a to szyneczkę, a to własnoręczny wypiek, a to butlę czegoś do picia. Stół wyglądał bardzo okazale, smakowicie i świątecznie.

Przybyli goście, członkowie i sympatycy Towarzystwa Przyjaciół Chóru UW, zajęli z góry upatrzone pozycje na przygotowanej widowni. Pani Prezes Ela Chojecka powitała gości, złożyła wszystkim życzenia, przedstawiła nową Panią Dyrygent Ilinę Sawicką zebranym i po krótkiej prelekcji Mai Laskowskiej rozpoczęliśmy nasz występ. Zaśpiewaliśmy sześć kolęd. Podobno zabrzmieliśmy nieźle, pomimo szczupłości zastępu altów (choroby i wypadki losowe wyeliminowały niektóre koleżanki). Potem była mała niespodzianka: pani Prezes przy akompaniamencie kolegi Andrzeja Trybuły zaśpiewała solo kolędę Adolfa Adamsa „Ta święta noc”.

Przed przewidywaną drugą częścią programu, czyli Kabarecikiem, ruszyliśmy do stołu wzmocnić nasze jestestwa rozmaitymi przysmakami. Nie zabrakło również osób chętnych do robienia zdjęć. Każdy chciał mieć jakąś pamiątkę ze spotkania.

Po degustacji ruszyły występy członków chórowego „Kabareciku”. Koncepcją i konferansjerką jak zwykle zajęła się Grażynka Pijet, co wychodziło jej znakomicie, a w Kabareciku wystąpił kwiat naszego zespołu: Basia, Marysia, Iza, Grzesio, Karolek i inni. Nic to, że nastrojowe oświetlenie nieco utrudniało kabaretowcom korzystanie ze starannie przygotowanych ściąg. Widownia nie zważała na drobne potknięcia i nagradzała brawami wszystkie występy, doceniając nie tylko humor tekstów opartych na mistrzu Gałczyńskim, ale również dzielną postawę koleżanek i kolegów aktorów.

Po kabareciku znów ruszyliśmy do „szwedzkiego stołu”. Atmosfera była niezwykle przyjemna, wiele osób przecież dawno się nie widziało, kilka osób przybyło z zagranicy, kilka spoza Warszawy, więc wymiana informacji trwała w najlepsze.

Pod koniec spotkania, jak to zwykle bywa w chórze, zaczęły się „śpiewy narodowe”. Rozpoczęły basy pieśnią „Hej z góry, z góry jadą Mazury”, na czele z Adamem Mechowskim, a potem już szły następne śpiewy, pod koniec z akompaniamentem gitarowym Karola i Piotrka. Dopiero późnym wieczorem zakończyło się spotkanie wspólnym korowodem i harcerską „Bandą”.

Do zobaczenia w przyszłym roku, oby w komplecie, czego sobie i miłym gościom życzymy. A osobom organizującym całość spotkania serdecznie dziękujemy, bo było bardzo miłe i nastrojowe. Nade wszystko zaś dziękujemy Prezesowi Towarzystwa Polsko-Szwedzkiego Panu Tomaszowi Kwiecińskiemu za możliwość zorganizowania koncertu i spotkania.

Ula Capała